Home > Aktualności > Od kamienia po złocenia

Po trzech miesiącach zakończyły się prace konserwatorsko-restauratorskie w południowo-zachodnim narożniku Kościoła Pokoju. – Były to w pełni kompleksowe działania: od prac kamieniarskich na posadzkach parteru, poprzez uzupełnianie snycerki po prace artystyczno-malarskie: polichromie i złocenia – opowiada konserwator Ryszard Wójtowicz.

 

Rezultaty prezentował polskim i norweskim gościom konferencji podsumowującej projekt „Kościół Pokoju w Świdnicy – obiekt UNESCO; przywrócenie świetności luterańskiej enklawy poprzez renowację organów wraz z prospektem, rewitalizację cmentarza i przebudowę plebanii, w celu zapewnienia wielokierunkowej oferty kulturalnej, edukacyjnej i społecznej”.

Szczególnie efektownie wygląda teraz loża szpiegów, jedna z czterech znajdujących się w kościele. Do niedawna bardzo zniszczona, w brązowoczarnych barwach po wtórnym przemalowaniu, powróciła do oryginalnej szaroniebieskiej tonacji. Zdobi ją złocona ażurowa przesłona i aniołki o polichromowanych buźkach, złoconych włosach i srebrzonych skrzydełkach z niebieskozielonym laserunkiem.

Prace prowadzone na wszystkich trzech kondygnacjach, łącznie z parterem obejmowały cały ciąg komunikacyjny, balustrady, okładziny ścian,

słupy 15-metrowej wysokości, lożę na półpiętrze. Odnowione zostały również uszkodzone drzwi wprowadzające do narożnika oraz XVII-wieczna ławka w ugrowym kolorze. Konserwacja południowo-zachodniego narożnika to ostatni etap całego projektu norweskiego, który był prowadzony od 2014 r. Początkowo, w ciągu dwóch lat odrestaurowano szafę dużych organów, balkon z balustradą, loże muzyczne, epitafia, słupy, kilkaset metrów kw. stropów. Drugi etap w 2016 r. dotyczył narożnika północno-zachodniego, gdzie przeprowadzono niemal bliźniacze prace, co w narożniku przeciwległym. Odnowa narożników była możliwa dzięki rozszerzeniu programu norweskiego.

– Prowadziliśmy ten projekt tak starannie, że przyznano nam dodatkowe fundusze – mówi Bożena Pytel, jego koordynatorka.

W ciągu ponad trzech lat intensywnych działań konserwatorzy trafili na liczne niespodzianki, m.in. polichromowane detale w przypadkowych miejscach, wtórnie użyte, XVII-wieczne piszczałki wmontowane w boki szafy organowej.

– Renowacja była prowadzona z niebywałym rozmachem, ale we wnętrzu Kościoła Pokoju wciąż wiele jest do zrobienia – mówi Ryszard Wójtowicz. – Pilnie trzeba zająć się kilkunastoma lożami: wszystkie są w stanie agonalnym, z osłabionymi filarami i podłogami, odpadającymi gzymsami, z rozpadającymi się ławkami i polichromiami.

Niektóre deski trzymają się tam już tylko na słowo honoru. Również oba narożniki wschodnie, północny i południowy, z mocno zniszczoną konstrukcją są zagrożone katastrofą budowlaną. To wszystko jest skutkiem braku prac konserwatorskich od ponad stu lat, a woda przeciekająca przez dach dopełniła reszty.